Zaraz po powrocie do akademii dowiedziałam się, że wyjeżdżamy w teren. Nie byłam z tego powodu specjalnie zadowolona po ostatnich wydarzeniach, samopoczucie poprawiał mi Johnny, któremu od razu opowiedziałam o tym, co się stało.
-Nie możesz się tym zadręczać- powiedział- ciesz się, ze nikomu nic się nie stało, zawsze mogło skończyć się gorzej.
-Masz rację, ale jak pomyślę, że gdybym wróciła chwilę później to konie...
-...uratowaliby strażacy- przerwał mi- nie ma się czym martwić. A teraz może chodźmy już po konie, zaraz jedziemy.
-Ok.
<Johnny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz