- Mały wyścig?- spytałem
- "Nie chce mi się". A co ci się chce?- spytałem śmiejąc się.
- Nic- powiedziała
- Okej. Noo to może wrócimy okrężną drogą?- spytałem znowu.
- Ale przecież nie znamy za bardzo terenów...- powiedziała nie pewnie.
- Daj spokój. Przygody aż się proszą- zaśmiałem się.
- No nie wiem...- wahała się.
- Oj Rea. Będzie fajnie- uśmiechnąłem się tak, że nie miała innego wyjścia niż się zgodzić.
~~~Pół godziny później~~~
Było już ciemno, a my byliśmy bez latarek oprócz telefonów. Jedyne co oprócz nich świeciło to księżyc.
- Theo... Gdzie my jesteśmy...?- spytała rozglądając się.
- Em... Nie wiem...- powiedziałem zaczynając żałować pomysłu na "okrężną drogę".
- Theo mówiłam że to zły pomysł-
- No ale żyjemy. Nic się nie stanie, zobaczysz. Za kilka minut będzie z powrotem w stadninie- jakoś próbowałem ją uspokoić.
<Rea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz