Byłem już spakowany. Gepardy skakały podekscytowane wokół mnie. Zapiąłem im smycze i poszedłem w stronę lotniska.
Samolot wuja już tam czekał, więc wsiadłem do niego i polecieliśmy do domu.
Patrzyłem za okno na mijane miasta, dopóki nie zastąpiły ich nudne wody oceanu.
Po kilku godzinach wylądowaliśmy. Wróciłem do domu, do Australii. Może nie byłem jakoś szczególnie zachwycony, ale fajnie było spotkać się ze znajomymi.
Kiedy wszedłem do domu zaraz obok plaży moja młodsza siostra od razu do mnie podbiegła krzycząc:
-Marco wrócił!.
I dopiero wtedy poczułem się jak w domu. Uściskałem ją i powiedziałem:
-Wiesz, co fajnego ci kupiłem?
Na te słowa dziewczynka zapiszczała z radości.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz