Przyniosłam sobie kolację do pokoju. Nigdy nie lubiłam jeść w jadalni, to takie dziwne. Na talerzu skwierczały gorące jeszcze grzanki z miodem, a malinowa herbata parzyła się w kubku.
Usiadłam przy stoliku i zaczęłam jeść, w międzyczasie odblokowałam telefon, żeby zobaczyć jakież to magiczne cztery cyfry pojawią się na ekranie. Tym razem było to 19.37, nie to co za ostatnim razem: 19.36.
Westchnęłam, umówiłam się z Johnny'm o 20.00 na plaży koło pomostu z gitarami.
Skończywszy posiłek znów spojrzałam na telefon: 19.44.
Podeszłam do okna i sprawdziłam temperaturę na zewnątrz. Było chyba dość ciepło, ale i tak wolałam wziąć bluzę, niż potem marznąć.
Chwyciłam futerał z gitarą, zawołałam Ari'ego, odblokowałam telefon: 19.53.
Wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Poszłam w kierunku plaży.
Kiedy byłam na miejscu znów spojrzałam na wyświetlacz w telefonie: 19.58., Vaa z tapety spoglądała na mnie wzrokiem mówiącym: "Zdrajczyni, powinnaś siedzieć teraz ze mną w boksie i czytać mi książkę", a może tylko mi się wydawało?
W każdym razie o 19.59 usiadłam na pomoście i wyciągnęłam gitarę z futerału. Ari usadowił się obok mnie, grzejąc ciepłym futerkiem i wtedy usłyszałam za sobą głos:
-Nie spóźniłaś się.
Johnny podszedł bliżej i usiadł obok.
-Za to ty tak- pomachałam mu telefonem przed twarzą: 20.01.
-Coś chyba masz źle- powiedział włączając swój: 20.00.
-No dobra, tym razem ci się upiekło- uśmiechnęłam się- To co? Gramy?
<Johnny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz