Wstrzymałam oddech, kiedy drzwi do kuchni się otworzyły. Na szczęście była to tylko Клео.
-Hej, przyszłam tylko po...- urwała spoglądając na nasze przemoczone ubrania.
-E... my już wychodzimy, jedz sobie śniadanie- uspokoiłam ją.
Skierowałam się do wyjścia, a Johnny za mną, zatrzymał się jeszcze przy Клео i zapytał:
-A tak z ciekawości, to co je ten twój wąż?
Dziewczyna spojrzała na niego z lekkim zadowoleniem, zapewne wynikającym z tego, że cieszyła się zainteresowaniem dla swojego pupila.
-Głównie gryzonie...- spojrzałam na nią z przerażeniem, myślałam o Ari'm- Ale oczywiście takie już ze sklepu, nieżywe.
Odetchnęłam z ulgą i razem z Johnny'm wyszliśmy.
-No i widzisz?- powiedział, kiedy szliśmy korytarzem- Nie ma się czego obawiać.
Skierowaliśmy się w stronę pastwiska, w sumie odruchowo. Usiedliśmy na trawie i patrzyliśmy, jak mała kropka sprężystym krokiem spaceruje po łące, co jakiś czas wesoło podskakując.
Już po chwili- czego można się było spodziewać- Vaa i Riee podeszły do nas, a właściwie niemal przygalopowały.
-Hmmm może mała przejażdżka?- spytałam.
<Johnny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz