Szedłem korytarzem w stronę pokoju, bo zostawiłem tam palcat, kiedy wpadłem na jakąś dziewczynę, chyba nową.
-Przepraszam- powiedziała masując głowę- Jestem Emily.
-Johnny- przedstawiłem się- Nic ci nie jest?
-Nie... tylko się potłukłam- odparła wymijająco- idziesz na jazdę?
-Tak, tylko muszę się wrócić po palcat.
-Mogę pójść z tobą?- spytała robiąc 'maślane oczka'. Wyglądała słodko i nie mogłem jej odmówić.
-Mam bajzel w pokoju...- zacząłem niepewnie- Ok, chodź.
Poszliśmy rozmawiając o niczym do mojego pokoju. Podniosłem szybko palcat i wyszedłem zamykając Emily drzwi przed nosem, naprawdę miałem tam bajzel.
-Chodźmy szybko, bo się spóźnimy- powiedziałem i poszliśmy szybkim krokiem na ujeżdżalnię, wszyscy już tam byli, jednak instruktorki na szczęście się spóźniały.
Konie stały z niecierpliwością przywiązane do pachołków. Niektórzy gładzili swoje wierzchowce po chrapach, a niektórzy po prostu stali obok.
Podszedłem do Rieede'a i poklepałem go po kłębie. Emily stanęła przy Arnasklei.
Po kilku minutach przyszły instruktorki i kazały wsiąść na konie. Odczepiłem karabińczyk przy uwięzie Rieede'a i wskoczyłem na jego grzbiet z dziecinną łatwością.
Spojrzałem na Emily- poradziła sobie z nie większą trudnością. Byłem pod wrażeniem, Arnasklea może i nie miała w kłębie tyle co Rieede, ale też nie należała z pewnością do najniższych koni.
Odwróciłem wzrok w stronę Anhyi- ta już dawno siedziała na Verdwaalde i szykowała się do zabójczego galopu. To będzie kolejny cudny wyścig- pomyślałem. Dziewczyna wyczuła moje spojrzenie i uśmiechnęła się porozumiewawczo.
Kiedy wszyscy wykonali już stępowanie i krótką rozgrzewkę Riee i Vaa ustawili się równo z linią leżącego na piasku drąga.
Ridley stanęła obok z jedwabną chustką w ręce. Odwróciłem się jeszcze do Emily z propozycją:
-Może chcesz wyścig ze zwycięzcą tego (czyli mną tak na marginesie)?- i nie czekając na odpowiedź ruszyłem z miejsca w kłus, a następnie w galop. Rieede i Verdwaalde szli łeb w łeb.
<Emily? Co powiesz na wyścig?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz