Obudziłam się razem z budzikiem o 06.00. Niestety niepotrzebnie, bo była sobota- wolne.
Mimo to nie mogłam już zasnąć, więc wstałam i poszłam do kuchni. tam zobaczyłam Reę jedzącą płatki z mlekiem.
-Hej- powiedziałam siadając obok niej.
-Cześć- mruknęła- co tak wcześnie?
-Budzik- odparłam wstając i otwierając lodówkę w poszukiwaniu czegoś jadalnego- A ty?
-Zawsze tak wcześnie wstaję- wyjaśniła.
Wyciągnęłam z lodówki ser i keczup i zaczęłam mocować się z upartym, przypalonym tosterem.
W tym momencie do kuchni wszedł Johnny. Na moje "Hej" odparł tylko:
-Kawy- i powędrował w stronę ekspresu.
Kiedy już siedzieliśmy przy stole- ja z tostami, Johnny z parującym kubkiem- Rea domyła swoją miskę i wyszła.
-Ona jest chyba jakaś dziwna- mruknęłam do Johnny'ego.
-Co masz na myśli?- spytał.
-Zawsze wstaje tak wcześnie- powiedziałam przejęta konspiracyjnym szeptem.
-No co ty!- odparł z niedowierzaniem i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Kojarzysz tą nową?- spytałam po chwili.
-Aha, ma jakieś dziwne imię... Kleo...?
-Клео, jest z Ukrainy- poprawiłam go.
-Emily mówiła, że ma węża- dodał.
-Emily?!
-Nie! Emily mówiła, że Клео ma węża, boa.
-Wow- mruknęłam- Czy mój Ari ma czuć się zagrożony?
-Jak wytrzymał z Ebony, to powinien dać sobie radę z wężem- zażartował.
-To nie jest śmieszne- warknęłam- A jak to coś udusi go i zje na kolację?
-To może cię poczęstuje kawałkiem. Och, daj spokój, to na pewno oswojony wąż.
-Skoro tak mówisz...
<Johnny? Jesteś pewny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz