Prywatny samolot mojego wujka przygotowywał się do lądowania. Do innego nie chcieli wpuścić gepardów, nawet jak mówiłem im, że to takie większe koty.
Po opadnięciu samolotu na lotnisko chwyciłem swoje bagaże i wysiadłem. Percy i Polly wyskoczyły za mną.
-No to dalej pójdziemy pieszo- powiedziałem do gepardów zapinając im smycze do obroży.
Pomachałem do wujka w samolocie i poszedłem w kierunku, gdzie jak miałem nadzieję znajduje się akademia. Percy i Polly skakali wokół mnie zaplątując smycze, podgryzając sobie uszy i przewracając siebie nawzajem.
Westchnąłem, nie mogłem się doczekać, kiedy te dwa małe wariaty dorosną i trochę spoważnieją.
Kiedy w końcu dotarłem pod bramę akademii czekała tam na mnie dyrektorka, Barbara Kuss. Zaprowadziła mnie do mojego pokoju, powiedziała, kiedy mam się stawić na lekcje i poszła sobie.
Odpiąłem gepardom smycze i padłem n łóżko. Podróż mnie wykończyła. natychmiast zasnąłem.
Obudziło mnie stukanie do drzwi. Mruknąłem coś i do środka zajrzała nieśmiało jakaś dziewczyna.
<Jakaś dziewczyna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz