-Przepraszam- mruknęłam- Jestem Anhyi.
-Johnny- przedstawił się chłopak, na którego wpadłam.
-Idziesz na pastwisko, zgadłam?- spytałam.
Johnny pokiwał głową:
-Pójdziesz ze mną?
-Aha, tylko wezmę Ari'ego, mojego zwierzaka- powiedziałam.
-No to ja wezmę Ebony- zaproponował.
Wróciliśmy się więc korytarzem do swoich pokoi.
Kiedy byliśmy już na pastwisku Ebony wymyśliła świetną zabawę- 'capanie' Ari'ego łapą. Przestała jednak, kiedy ją ugryzł, podbiegła do Johnny'ego i zaczęła lizać go w rękę.
Zaśmiałam się. Ari- jako że jest świstakiem- nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
Verdwaalde od razu do mnie podbiegła, rozpoznając jako Tą, Która Daje Smakołyki, a reszta koni poszła w jej ślady.
-Który jest twój?- spytałam.
-E...- zaczął Johnny- Nazywa się Rieede... ale nie wiem który to...
No tak, ja też na początku nie wiedziałam, który koń jest mój. Wiedziałam tylko, ze będzie to klacz Araba...
-A wiesz jakiej jest rasy?- spytałam z nadzieją.
-Aha!- Johnny też dostrzegł szansę zidentyfikowania Rieede'a- Polski koń zimnokrwisty.
-To ten- wskazałam karego ogiera, trzymającego się z dala od brykających źrebaków. Zapewne z powodu ryzyka podeptania ich potężnymi kopytami.
-Rieede?- Johnny niepewnie zwrócił się do konia, który słysząc swoje imię odwrócił łeb w jego kierunku.
-Może pójdziemy z nimi na padok?- zaproponowałam.
<Johnny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz