-Tato idę po Arnaskelę. -Powiedziałam to odpinając pasy i otwierając drzwi od samochodu.
-Dobrze idź ja idę załatwić parę spraw... -Odparł i wysiadł z auta.
Podeszłam do przyczepy otworzyłam ją zobaczyłam mojego konika od razu do niego podeszłam i przytuliłam się. Pobiegłam po sznur powoli wyprowadziłam konia z przyczepy, po czym przywiązałam go do najbliższego płotu. Obróciłam się tata stał jakąś kobitą.
-Dzień dobry. Jestem dyrektorką akademii i nazywam się Barbara Kuss. Konia zaprowadź do stajni, ostatni boks. Potem weź swoje rzeczy i pokarzę ci gdzie masz pokój.
-Dzień dobry. Dobrze. -Wzięłam konia zaprowadziłam go do boksu, zdjęłam owijki, kantar, derkę i zostawiłam go w boksie. Rzeczy położyłam na półce przyczepionej do ściany. Wyszłam ze stajni podeszłam do samochodu otworzyłam tylne drzwi i od razu wyskoczyła moja sunia. Tata podał mi moją walizkę.
-Dobra to do zobaczenia tato. -Podeszłam do Ojca i go przytuliłam.
-No do zobaczenia. - Odparł i poszedł zamknąć przyczepę. Podszedł i dał mi parę złotych. -Nie wydaj na byle, co.
-He, he, he... Nie wydam. -Zaśmiałam się lekko.
-Do widzenia. Pa...-Powiedział i wsiadł do auta.
-Pa... -Już cicho to powiedziałam.
-Do widzenia. Ty nazywasz się Emily, tak?
-Tak... Emili Silversmith.
-Wiem, choć pokarzę ci twój pokój. -Powiedziała i ruszyła.
- Savana, chodź. -Zawołałam psa i poszłam za panią Barbarą.
Weszłyśmy do dużego domu, po schodach na górę pani Barbara stanęła przy drzwiach.
-To będzie twój pokój. A to klucz. -Otworzyła drzwi i podała mi klucz.
- Dziękuję, dobrze.
-Zajęcia rozpoczynają się o 8.00, a kończą o 14.15. Przerwy są 5 minutowe, 10 minutowe, 25 minutowe. Przerwa 25 minutowa to czas na obiad. O 15.00 Zaczynają się lekcje jazdy konnej, a natomiast od 18.00 Jest czas wolny. O 22.00 Rozpoczyna się cisza nocna, a kończy o 06.00 Więc proszę przestrzegać ciszy. Weekendy pozostają wolne. Istnieje także możliwość dodatkowych zajęć oraz jazdy konnej dla chętnych.
-Dobrze myślę, że zapamiętam. -Zaśmiałam się lekko.
-Tu masz plan lekcji, ale ty jesteś zwolniona z dzisiejszych lekcji do 14.15. Pani dała mi kartkę.
-Dobrze, dziękuję.
-Dobrze to ja już pójdę. Do widzenia. -Odparła i poszła.
-Do widzenia. -Zamknęłam drzwi od pokoju usiadłam na łóżko, spojrzałam w kartkę. - Ach...- Poszłam i zaczęłam się wypakowywać. Po pół godzinie byłam w pełni wypakowana. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudził mnie jakiś dzwonek. Spojrzałam na zegar. -O boże już 14.15. Tak długo spałam? No, ale jak trzeba wstawać o 4 to się nie dziwię. -Przypomniała mi się moja pobudka, chociaż była jak zwykle. Tata zwalił mnie z łóżka.-.- Przeprałam się, poprawiłam fryzurę, umyłam zęby i wyszłam z pokoju. W rękach trzymałam toczek. Nagle wpadłam na kogoś.
-Przepraszam. -Odparłam masując głowę.
<Ktoś?>
-Dobrze idź ja idę załatwić parę spraw... -Odparł i wysiadł z auta.
Podeszłam do przyczepy otworzyłam ją zobaczyłam mojego konika od razu do niego podeszłam i przytuliłam się. Pobiegłam po sznur powoli wyprowadziłam konia z przyczepy, po czym przywiązałam go do najbliższego płotu. Obróciłam się tata stał jakąś kobitą.
-Dzień dobry. Jestem dyrektorką akademii i nazywam się Barbara Kuss. Konia zaprowadź do stajni, ostatni boks. Potem weź swoje rzeczy i pokarzę ci gdzie masz pokój.
-Dzień dobry. Dobrze. -Wzięłam konia zaprowadziłam go do boksu, zdjęłam owijki, kantar, derkę i zostawiłam go w boksie. Rzeczy położyłam na półce przyczepionej do ściany. Wyszłam ze stajni podeszłam do samochodu otworzyłam tylne drzwi i od razu wyskoczyła moja sunia. Tata podał mi moją walizkę.
-Dobra to do zobaczenia tato. -Podeszłam do Ojca i go przytuliłam.
-No do zobaczenia. - Odparł i poszedł zamknąć przyczepę. Podszedł i dał mi parę złotych. -Nie wydaj na byle, co.
-He, he, he... Nie wydam. -Zaśmiałam się lekko.
-Do widzenia. Pa...-Powiedział i wsiadł do auta.
-Pa... -Już cicho to powiedziałam.
-Do widzenia. Ty nazywasz się Emily, tak?
-Tak... Emili Silversmith.
-Wiem, choć pokarzę ci twój pokój. -Powiedziała i ruszyła.
- Savana, chodź. -Zawołałam psa i poszłam za panią Barbarą.
Weszłyśmy do dużego domu, po schodach na górę pani Barbara stanęła przy drzwiach.
-To będzie twój pokój. A to klucz. -Otworzyła drzwi i podała mi klucz.
- Dziękuję, dobrze.
-Zajęcia rozpoczynają się o 8.00, a kończą o 14.15. Przerwy są 5 minutowe, 10 minutowe, 25 minutowe. Przerwa 25 minutowa to czas na obiad. O 15.00 Zaczynają się lekcje jazdy konnej, a natomiast od 18.00 Jest czas wolny. O 22.00 Rozpoczyna się cisza nocna, a kończy o 06.00 Więc proszę przestrzegać ciszy. Weekendy pozostają wolne. Istnieje także możliwość dodatkowych zajęć oraz jazdy konnej dla chętnych.
-Dobrze myślę, że zapamiętam. -Zaśmiałam się lekko.
-Tu masz plan lekcji, ale ty jesteś zwolniona z dzisiejszych lekcji do 14.15. Pani dała mi kartkę.
-Dobrze, dziękuję.
-Dobrze to ja już pójdę. Do widzenia. -Odparła i poszła.
-Do widzenia. -Zamknęłam drzwi od pokoju usiadłam na łóżko, spojrzałam w kartkę. - Ach...- Poszłam i zaczęłam się wypakowywać. Po pół godzinie byłam w pełni wypakowana. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudził mnie jakiś dzwonek. Spojrzałam na zegar. -O boże już 14.15. Tak długo spałam? No, ale jak trzeba wstawać o 4 to się nie dziwię. -Przypomniała mi się moja pobudka, chociaż była jak zwykle. Tata zwalił mnie z łóżka.-.- Przeprałam się, poprawiłam fryzurę, umyłam zęby i wyszłam z pokoju. W rękach trzymałam toczek. Nagle wpadłam na kogoś.
-Przepraszam. -Odparłam masując głowę.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz